Pocztówka z Pakistanu 8: Peshawar
Peshawar urzekł mnie swoim klimatem. Nie dlatego, że znajduję się tutaj wiele pięknych i praktycznie nieznanych nikomu zabytków. Słyszeliście o meczecie Mohabbat Khan, forcie Gor Gathri, Bala Hisal czy placu Chowk Yadgar? Miasto ma niezwykłą atmosferę pogranicza – północno-zachodnich prowincji Pakistanu zamieszkałych przez różne plemiona pasztuńskie. Centralna władza nigdy nie zagościła tu na dobre. Kilkanaście kilometrów za rogatkami Peszawaru znajduje się obszar terytoriów plemiennych, do których siły rządowe nie mają wstępu, a za zapewnienie porządku i rozwiązywanie lokalnych sporów odpowiedzialni są sami mieszkańcy. Kilkadziesiąt kilometrów dalej ciągnie się granica z niespokojnym Afganistanem, ale nie przeszkadza w handlu i przemycie wszystkich możliwych towarów na wielką skalę. Możesz kupić tutaj wszystko, trzeba tylko wiedzieć gdzie szukać i kogo zapytać.
Peshawar, a zwłaszcza stare miasto – walled city wywarło na mnie niesamowite wrażenie, aż brak słów. Jest to jeden wielki pasaż pełen rzemieślników i handlarzy wszelkim możliwym towarem: od metalowych zawiasów, przez owoce aż po egzotyczne ptaki. Czułem się jakbym był jedynym turystą w tym dalekim mieście, jakbym był jedynym obcym w rejonie. Odwiedziłem miasto około miesiąca po tragicznym zamachu talibów na szkołę, dlatego ulicach było pełno patroli policji ( nawet oficerowie zwykłej drogówki mieli broń automatyczną).
Zdjęcia chyba będą lepsze niż słowa.







